weekend
Ach nareszcie pierwszy wolny dzień po codziennym tygodniowym przebywaniu w pracy po 12 godzin.
I mam już komputer kochany odzyskany sformatowany z większa pamięcia.
Alez jestem zmeczona dzis wstałam o 12.
Wczoraj po kolejnej mojej 12 poszłysmy z przyjaciółka do lokalnej mordowni sie zrelaksować.
Nie powiem muzyka była w miarę i oczywiscie wybawiłysmy sie maksymalnie.
tańce towarzyskie latyno-amerykansie no i tango w rytmie tandetnych manieczeki
kilku sympatycznych piosenek na czasie.
Och trzeba było nas zobaczyć przeciętne prawie 30 (na pewno mentalnie) kontra boskie 15.
kolorowe drinki ... mozna bylo sie ponawydurniac do woli.
Potem zniewolone nałogiem nikotynowym udałysmy sie w celu odnalezienia sklepu czynnego 24 h.
Był to nie lada problem gdyż było już po 2. W nocy.
Znalazłysmy 1 czynny 24 h, ale nikogo nie było.
Po 45 minutach "delikatnego pukania"
Otworzył nam czarujący przebudzony z błogiego snu młodzian.
mmmmmmm tak my pragnienie on sprite.
A potem grzecznie SPAC